Rozpoczął się rok szkolny, a Jagodowi rówieśnicy pierwszy raz usiedli w szkolnych ławkach rozpoczynając zerówkę…
Pamiętam dobrze, kiedy odprowadziłam Olę do pierwszej klasy, w tydzień po porodzie Jagódki. Już wtedy tak bardzo wierzyłam w moją Kruszynkę! Patrzyłam na białe koszule, uśmiechy dzieci, warkoczyki i wstążeczki i wzruszałam się myśląc, jakie to będzie ogromne przeżycie, kiedy odprowadzę do szkoły Jagodę. Pewnie będąc skrajnym wcześniakiem, być może będzie miała na nóżkach jeszcze ortezy, może okularki, może będzie drobniejsza, ale to nic! Będziemy cieszyć się, że wygrała tak wiele, mając na starcie tak niewiele…
Czy jest mi przykro? Czy myślę: jaka ja wtedy byłam naiwna? Czy czuję stratę? Nie:) Cały czas idziemy wspólną drogą. Cały czas się zmieniamy. Jagoda zmienia nas każdego dnia, dzięki niej wzrastamy wciąż i dorastamy, bo najdojrzalsza życiowo jest ona:) Najważniejsze dla nas jest to, że mamy siebie. Dziś myślę, że Jagoda na starcie dostała trzy rzeczy ważniejsze od innych. Dostała naszą wiarę, nadzieję i miłość. Bywało tak bardzo różnie, a mimo tego, nie było dnia, żeby zachwiała się, któraś z tych trzech.
Jagoda we wrześniu wróciła do swoich przedszkolnych zajęć i tu zostaniemy przez najbliższe lata. Codziennie odwiedzają nas przedszkolne Ciocie i Wujek, a my pokazujemy tylko skrawki tych zajęć, żeby nie peszyć naszego zespołu;)
Jagoda jest szczęśliwa i to chyba najpiękniejsze co można powiedzieć o swoim dziecku.


Starszaki przez wakację bardzo wydoroślały:) Co robić kiedy woła ich świat? Mają więcej planów niż godzin w dobie i to też jest piękne obserwować, jak coraz bardziej stają się sobą. Wiedzą czego chcą i pracują na to. Mama nie prowadzi już za rękę, a idzie krok z tyłu obserwując i radząc, a tak naprawdę kręcąc kilometry samochodem wożąc i przywożąc 😉




Jedno zdarzenie było jednak we wrześniu szczególne. 26 września do naszej parafii zawitała Matka Boża Częstochowska w znaku Ikony. Miałam ogromny zaczyt, by na chwilę móc Ją nieść. Mimo, że niosących kobiet było sześć, wierzcie mi, że konstrukcja i Ikona są tak cięzkie (!), że pierwsza chwila to zdziwienie i lekkie ugięcie się nóg. I pomyślałam wtedy: „Maryjo, Ty mnie rozumiesz. Ty wiesz najlepiej czym jest macierzyństwo. Ono jest jak ta chwila. Pragnie się go tak bardzo i cieszy na samą myśl, a kiedy dostaje się je na swoje barki, ciężar jest ogromny. Chwilami zastanawiałam się czy dam radę, żeby się nie potknąć, żeby nie upaść, ale wiedziałam, że dam z siebie wszystko bo na ramionach niosę przecież największy skarb. Nieraz bycie matką tak boli, szczególnie, gdy dziecko choruje, gdy cierpi, ale dalej chcę je nieść, nieść do końca. Bądź ze mną, czuwaj nad nami, dodawaj sił i ucz jak najlepiej trwać przy swoim dziecku.”
„Przyniosłam też moją Jagodę. Wiem, że jesteś z nami zawsze, niezależnie od miejsca, ale tak mogłam najprościej dać wyraz mojej miłości. Wziąć na ręce moje dziecko i przynieść je przed Twoje oblicze. A Ty spojrzałaś tak, że poczułam , tylko jedno…spokój. Jestem z tobą, zawsze, przecież wiesz…”

