Już za parę dni 1 grudnia, świat zmieni się w świąteczny jarmark, otuli się białym puchem śnieżnym, a wszyscy będą już tylko czekać na Święta, oczywiście z kubkiem kakao w ręce, wełnianymi dzierganymi skarpetami na nogach, obowiązkowo przy rozpalonym kominku plus włączonymi dwoma sznurami cotton balli. O czymś zapomniałam? Ah, nad kominkiem jest gigantyczny, jodłowy wieniec.
Nie wierzycie mi? Włączcie media społecznościowe! Gdzie te kolejki w sklepach, bałagan w domu, korki na ulicach, brudne okna i dzieci, które zamiast zabierać wszystko do swoich pokoi, znoszą wszystko, wszędzie, bez limitu.
Ale wiecie,życie jest piękne. Bo nie jest ani takie, ani takie. Jest mieszanką tych dwóch obrazów i to bardzo dobrze.
Dzięki tym złym chwilom doceniamy i jesteśmy wdzięczni za te dobre.
A dzięki tym dobrym możemy naładować się na kolejne trudy, które kiedy nadejdą pozwolą żyć nadzieją, że jeszcze znów będzie pięknie, trzeba tylko przetrwać burzę.
Dokładnie tak jest w Jagodowym świecie.
W niedzielę jesteśmy w puszczy, cieszymy słońcem, wdychamy zieleń, zbieramy grzybki, a we wtorek napada nas mokry kaszel, który nie odchodzi póki nie wkroczy antybiotyk.
Przez półtora tygodnia nie odchodzimy od ssaka i inhalatora, żeby kolejne dwa tygodnie wynagrodzić sobie długimi jesiennymi spacerami.
Idziemy na kontrolę do neurologa, słyszymy, że jest super, że znaczny postęp, że rozpisujemy zejście z jednego z leków. Jaka piękna perspektywa! Aż czuję ogromne wzruszenie. Po dwóch tygodniach widać już zmiany w zachowaniu, ale … na gorsze. Nasza perspektywa zostaje odroczona:(
Udaje nam się pojechać do centrum i skorygować uciskające ortezy. Hurra!
Trzeba tylko szybko zapomnieć, że w drodze do, Jagoda wpadła w samochodzie w taką histerię. po czterdziestu minutach w korku, że od płaczu miała już mokre całe włosy. Na dworze lało, wiało i 5 stopni, a zaraz w tych warunkach będziemy musieli pokonać kawałek drogi pieszo. Trudno. Wyciągam Jagodę , sadzam ją sobie między nogi przed kierownicą, rozbieram z czego mogę i tak śpiewamy i razem wlekąc się metr za metrem dojeżdżamy do celu.
To czy będziemy w życiu mieć więcej nieszczęść czy radości zależy od nas, od naszej pamięci dokładnie. Jeśli wspominać będziemy te dobre chwile, dobre aspekty tego co nas spotyka, dobrych ludzi, a wyrzucać te złe, jako „było, minęło” zdecydowanie łatwiej będzie nam wszystkim iść DO PRZODU!






I proza życia (popołudnia nad książkami i dni zasmarkanej Jadziulki z książkami)


Kiedy Jagoda pokonała infekcję i mama w końcu usiadła z książką, tata Jagody podszedł i mówi: A wiesz jak wygląda układ odpornościowy Jagody?
Myślę sobie: o cholera, z jakiej publikacji mógł wygrzebać wizualizację takiego układu u wcześniaków…
Po czym tata wyciąga telefon i pokazuje wyświetlone na nim … moje zdjęcie…
Ooooooo wszyscy wzdychamy:)))) taki mąż to skarb:)

Ostatnie zdjęcie to wspomnienie 11 listopada, Święta Niepodległości, mogliśmy znów uczcić je na koncercie w pięknym Pałacu Jankowice. Dzięki organizatorom mogłam tego dnia założyć elementy stroju, jaki obowiązywał w czasie powstania styczniowego.
